Ponton wędkarski

Środek lata. Przystanie wędkarskie pełne, a zdobycie łodzi wydaje się niemożliwe. Nawet ośrodki wczasowe nie oferują lepszych perspektyw. Jeśli w ogóle posiadają wypożyczalnie sprzętu pływającego, to działają głównie od dziewiątej do osiemnastej, czyli poza dwoma najlepszymi porami dnia: poranną i wieczorną. Poza tym, obok kąpielisk, znajdują się rowery wodne, kajaki, a po drugiej stronie jeziora roztaczają się trzciny, tajemnicze zatoki, aż do pustych brzegów. Taka sytuacja może doprowadzić do wędkarskiej frustracji, ale według mnie, lepiej jest skorzystać z pontonu. Dzięki niemu można łatwo dotrzeć (lub nawet zabrać na plecy i przejść) do dowolnej części jeziora. Składanie i rozkładanie pontonu zajmuje zaledwie trzy minuty. Ponadto, nad jeziorami coraz częściej wyznaczane są strefy ciszy. W takim przypadku pozostaje albo elektryczny silnik, albo właśnie ponton. Może on nie jest najwygodniejszy, szczególnie dla tych, którzy nie tylko wiosłują, ale także łowią, siedząc na podłodze pontonu. Jednak te drobne niedogodności można łatwo pokonać.

Ponton wędkarski

Co zabrać na ponton?

Zabieram „na pokład” niezbędne minimum. Czyli drewnianą ławkę, która pozwala mi uniknąć siedzenia godzinami w kałuży wody z kolanami na wysokości brody – co byłoby prawdziwą torturą. Dzięki siedzeniu na wyższej pozycji mogę mieć wyprostowane nogi, co zapewnia nieporównywalnie większy komfort podczas obsługi sprzętu. Na ławeczce kładę małą, dmuchaną poduszkę. Biorę również dwie plastikowe, płaskie miseczki i plastikowe wiaderko. W jednej miseczce umieszczam torbę ze sprzętem, ubranie (w plastikowej torbie), aparat fotograficzny i zapasowe wędzisko (teleskopowe). Do drugiej miseczki wkładam siatkę z rybami podczas zmiany miejsca (nie używam agrafki). Do wiaderka wkładam kotwicę z linką. Dzięki tym plastikowym pojemnikom, bez względu na ilość wody w pontonie, wszystkie rzeczy pozostają suche. Przynęty trzymam również w plastikowym pojemniku.

Jeśli dodatkowo wsunę wiaderko i pudełko z przynętami pod ławeczkę, w pontonie robi się wręcz przestronnie.

Jak łowić z pontonu?

Na jeziorze, gdzie brak jest nurtu, który by znosił ponton w określonym kierunku, najczęściej stosuję prostą zasadę – pozwalając się nieść wiatrowi. Rozpoczynam więc łowienie w miejscu, gdzie wiatr pcha ponton przez wybrany obszar jeziora, eliminując konieczność wiosłowania i chlapania. Moje zadanie ogranicza się do czasowego wpuszczania i podnoszenia kotwicy. Dzięki temu sposobowi nawet latem łowię dużo ryb, w tym naprawdę ładne okazy szczupaków. W praktyce, gdy wieje stały wiatr, przemieszczam się z pontonem na odległość 2-3 kilometrów, pozwalam wiatrowi prowadzić mnie w kierunku przystani. Natomiast gdy wiatr jest zmienny, płynę na wprost do interesujących mnie miejsc, takich jak zatoki, i pozwalam sobie na dryfowanie na boki. Wiosłuję jedynie w celu zbliżenia się do celu lub podczas powrotu. Zazwyczaj używam techniki wiosłowania podobnej do tej w kajaku, siedząc na ławeczce lub klęcząc na podłodze. Tylko w przypadku bardzo silnego, przeciwnego wiatru sięgam po wiosła i wiosłuję, siedząc głęboko w pontonie.

Sprzęt wędkarski do zabrania na ponton

Wydaje się, że teoretycznie nie powinno być specjalnych wymagań co do sprzętu, ale wędzisko spinningowe powinno być długie, minimum 2,5 metra. Chodzi o to, aby w końcowej fazie holowania ryby mieć ją z daleka od pontonu. Również podczas długiego rzutu wędziskiem zmniejsza się ryzyko zaczepienia pontonu przynętą. Moje przynęty na pontonie, takie jak rippery, twistery, błystki, a nawet woblery, uzbrojone są tylko w jeden hak (lub kotwicę), aby uniknąć problemów z wyplątywaniem ryby z podbieraka, bez którego nie wypływam na wodę. Tę ostatnią czynność wykonuję wyłącznie w plastikowym pojemniku (misce) z przodu pontonu. Zabierając na łódź dwa wędziska spinningowe, korzystam jedynie z wędzisk teleskopowych. Zapasowe mam gotowe (z kołowrotkiem), ale zawsze całkowicie złożone i bez przynęty. Przecież zmiana wędziska i założenie woblera czy błystki zajmuje zaledwie kilka sekund. Kto chce koniecznie zaoszczędzić te chwile, często kończy z przebitym pontonem. A na jeziorze nie jest to łatwe. W dwukomorowych pontonach produkcji krajowej przebicie jednej z komór (prawej lub lewej) sprawia, że traci on natychmiast sztywność i nie nadaje się do pływania ani sterowania. Pozostaje tylko modlić się, aby wiatr zniósł nas w stronę brzegu. Są już pontony, których komory to dwa równoległe walce sklejone razem (coś jakby ponton w pontonie). Po przebiciu zewnętrznego (lub wewnętrznego) walca ten drugi, zachowując kształt łodzi, pozwala na pływanie i sterowanie. Miejmy nadzieję, że i u nas (może jeszcze w tym wieku) uda się coś takiego stworzyć i wprowadzić na rynek. Nim do tego dojdzie, na jeziorze trzeba zachować szczególną ostrożność na pontonie. Dlatego nawet w trzyosobowym pontonie spinninguję sam.

Sprawdzone rady na ponton

Pierwsza kwestia dotyczy kotwicy. W zależności od panujących warunków używam trzech różnych kotwic o różnej masie i kształtach. Jedna z nich to hantel, czyli ciężarek do ćwiczeń siłowych, druga to dawny kulisty odważnik (dostępny w składnicach złomu lub na targach staroci). Obie są pozbawione ostrych krawędzi i idealnie sprawdzają się na pontonie. W przypadku silnego wiatru można je nawet połączyć razem. Gdy wieje bardzo silnie, sięgam po klasyczną kotwicę, do której dodatkowo montuję linkę wyciągową. Jest to niezwykle pomocne na jeziorach o mocno zarośniętym dnie, ponieważ pozwala na bezproblemowe wyciągnięcie kotwicy bez szkodzenia roślinności dennej.

Przy częstych zmianach lokalizacji, czasami kładłem ciężarek na ławeczce, aby w razie najmniejszego poruszenia opadł do wody. Dlatego wyciąłem w ławeczce wąską (8 mm) szczelinę, w którą wchodzi sznur, a kotwica szybko zawisa na węźle. Linka kotwiczna powinna być miękka, najlepiej jedwabna, gdyż plecionki z tworzyw sztucznych (np. sznury do bielizny), gdy się postrzępią, mogą uszkodzić ponton. Na lince oznaczam głębokość co 2 metry za pomocą kolorowych omatek.

Jeśli gumowe dłonie ulegną pęknięciu w wyniku długotrwałego użytkowania lub z innych powodów, ponton wciąż jest do uratowania. Można do pozostałości po starych dłoniach przykręcić dłonie z blachy aluminiowej o grubości około 5 mm.

Na koniec, warto wspomnieć o pokrowcu na ponton. Mój ma szelki podobne do plecaka. Po zakończeniu wędkowania lub w przypadku burzy spływam w dowolne miejsce jeziora, pakuję ponton, miski, wiosła i torbę ze sprzętem do pokrowca. Następnie zakładam go na plecy, a w ręce biorę ławeczkę, wiaderko z kotwicą i pudełko z przynętami i wracam pieszo. Często robię to o zmroku, dlatego zawsze zabieram krótkie kalosze na ponton, aby ochronić nogi przed potłuczonym szkłem, które zostawiają na brzegach „prawdziwi mężczyźni”.